Aktualności

Żółtodzioby ocalić od zapomnienia

Dotychczas za bramę podwórka przy ulicy Warszawskiej 5 mało kto za-glądał. A potem nagle zajrzał ‒ upcykling.

Podwórkowa kultura

Przedwojenna kamienica z czerwonej cegły wyglądała na opuszczoną i za­pomnianą. No dobrze, czasem zaglądali tu pasjonaci historii lub miłośnicy trunków z procentami. Do lata 2012 roku.

Właśnie wtedy podwórko otrzymało drugie życie. Pojawili się nowi lokatorzy.

Nowi lokatorzy natychmiast zabrali się do wprowadzenia zmian. Opuszczone podwórko i ogród zmieniły swoje oblicze. Stare wanny, garn­ki, kalosze nadały się na doniczki do kwiatów, opony samochodowe po zaopatrzeniu w pokrywy posłużyły za siedziska widowni teatralnej, scenę zbudowano z palet.

Kim byli nowi lokatorzy? To Fundacja flap People oraz artyści, wo­lontariusze i uczestnicy organizowanego przez Fundację Podwórkowego Domu Kultury, zafascynowani ideą upcyklingu, czyli nadawania starym, zużytym przedmiotom nowych funkcji.

Upcykling to przerabianie starego na nowe, często w twórczy, za­bawny, zaskakujący sposób.

Mieli pomysł: znaleźć miejsce z duszą, z historią, i je wykorzystać.

Michał Strokowski z fundacji ma na swoim koncie już kilka podob­nych inicjatyw: Białostocką Węglówkę czy Supraską Tkalnię.

Kamienica przy ulicy Warszawskiej 5 doskonale się do tego nada­wała. Zwłaszcza że magistrat zaczął snuć plany wyburzenia budynku oraz budowy parkingu w tym miejscu. Plany tylko zmotywowały artystów. Rozmawiali ze wspólnotą mieszkaniową i Zarządem Mienia Komunalnego. Na kilka miesięcy udostępniono im puste podwórko oraz lokal w budynku. Zaczęli zmieniać.

Wspomnienia o białych krawężnikach

Zmieniali też mieszkańców. Bardzo pomocna okazała się jedyna mieszkanka kamienicy – pani Irena (mieszka tam nieprzerwanie od czasów wojny).

Michał Strokowski tak wspomina pierwsze spotkanie z nią:

– Nie byłoby tych wszystkich gości, gdyby nie pani Irena. Utrzymuje jeszcze kontakty z wieloma osobami, miała do nich telefony. Zaprosiliśmy, kogo tylko się dało, i przyszli. Pamiętam, jak było kiedyś, gdy szedłem tu jakiś czas temu, patrzyłem na to podwórko i myślałem sobie: pewnie nic się nie da zrobić. A pani Irena, z którą zagadałem, powiedziała: „Naprawdę chcecie to miejsce ożywić? To damy radę”.

Zmieniać chcieli nie tylko mieszkańcy. Przyłączały się osoby, które kiedyś tu mieszkały, oraz ich potomkowie. A także ci, którzy po prostu uważają to miejsce za ważne. Spotkanie z mieszkańcami kamienicy, którzy często nie widzieli się przez dziesięciolecia, z ich sąsiadami oraz z history­kami było jednym z elementów działań w Podwórkowym Domu Kultury. Przyjeżdżali i opowiadali. O kamienicy i jej historii.

Opowiadali o początkach. Jej dzieje sięgają początków XIX wieku. Najpierw należała do żydowskich rodów kupieckich. Znajdowała się tam farbiarnia, później tkalnia. W 1891 roku budynek kupiła Białostocka Straż Ogniowa. Opowiadali o pożarze. O Żydówce ukrywającej się tam w czasie wojny, a później zabitej przez Niemców. Wspominali prl: społeczne biele­nie krawężników, wspólne oglądanie telewizji (telewizor był wtedy dobrem luksusowym).

Zapisali te wspomnienia, a potem wykorzystali w spektaklu „Histo­ria naszego podwórka – miejska gra w teatr przedmiotu”. W kilku etiudach opowiadali o tym, co pamiętają czerwone cegły.

– Trzeba ocalić od zapomnienia. Są ludzie, którzy by takie miejsca najchętniej unicestwili. A chyba nie o to chodzi. Takie miejsca trzeba sta­rać się zamienić na coś lepszego, wyremontować, odnowić, dodać skrzydeł. Sądzę, że my dodajemy temu miejscu skrzydeł. I chyba skutecznie – mówił reporterom „Kuriera Porannego” Mateusz Tymura, reżyser pracujący przy spektaklach.

Ocalone na lato

Specjalnie z tej okazji reaktywowały się tutejsze zespoły z lat 60.: „Diamen­ty” i „Żółtodzioby”. Podwórko znowu ożyło. Spektakl, muzyka oraz tańce w plenerze mimo chłodnego wieczoru zainteresowały kilkudziesięciu bia­łostoczan. Można powiedzieć: niewielu. Ale w tym samym czasie kilka ulic dalej odbywało się duże kulturalne wydarzenie, promowane i dotowane przez miasto.

Zapomniane podwórko do wyburzenia przez lato stało się miejscem wydarzeń artystycznych.

Były pokazy tańca z ogniem, spektakle, koncerty, nawet cyrkowcy „Zirkobaja”, kuglarze. Ulotki i plakaty rozlepiane na mieście. Wieść rozno­siła się pocztą pantoflową.

– Każde miejsce może zainspirować. Idea Podwórkowego Domu Kultury jest taka, że to nie jest jedno miejsce. Jeżeli stałoby się tak, że nie moglibyśmy tu zostać z jakiegoś powodu, poszukalibyśmy sobie jakiegoś innego podwórka. I tam zaktywizowalibyśmy mieszkańców, obudzilibyśmy ich – tłumaczy Mateusz Tymura.

Ocalono, ale tylko na lato. Czy to wystarczy? Działania Fundacji Flap People zachęciły władze miasta oraz lokalnych historyków, dziennika­rzy, pasjonatów do myślenia i dyskusji na temat przyszłości ulicy Warszaw­skiej w Białymstoku. Przetrwała II wojnę światową, ale jej rewitalizacja, która ropoczęła się na przełomie XX i XXI wieku, jest eksperymentem nie­udanym. Miasto nie ma wizji, jakby nigdy na podwórka nie zaglądało. Może teraz na inne też zajrzy upcykling?

„Potrzebny jest kompleksowy pomysł na Warszawską. Potrzebny jest pomysł na ulicę, którą miasto powinno się chwalić. Na którą powinno przyciągać turystów. Dotychczasowe działania na niewiele się zdały (…). Trzeba znaleźć patent na Warszawską! W magistracie nikt go nie ma” – napisał Andrzej Kłopotowski na łamach „Gazety Wyborczej”.

 

Okiem animatora regionalnego CAL:

Podwórkowy Dom Kultury to swoisty manifest, protest i sprzeciw: nie burzcie, nie komercjalizujcie przestrzeni. Spójrzcie na jej historię, zakorzenienie, na emocje i potrzeby mieszkańców. W bardzo krótkim czasie udało się zbudować małą wspólnotę oraz zebrać wokół tej idei całą rzeszę zwolenników. Było to możliwe dzięki kreatywnemu działaniu, które stanowiło kontrpropozycję dla czysto komercyjnego podejścia samorządu – bez wglądu w potrzeby mieszkańców, bez szacunku dla historii oraz emocji związanych z historią ludzi.

Głos i działanie aktywistów z Podwórkowego Domu Kultury pokazują włodarzom odpowiedzialnym za Białystok, że XIX-wieczna kamienica należąca do zasobów miasta to nie tylko problem, studnia bez dna obciążająca budżet, lecz także potencjał do wykorzystania (pomysł na adaptację kamienicy został podany przez realizatorów projektu) – realny potencjał historyczny, turystyczny, kulturowy i społeczny. To takie obiekty tworzą klimat miasta. Wskazują na jego wyjątkowość i atrakcyjność, także turystyczną. Ten głos przyciągnął całą rzeszę ludzi – koncepcja ochrony kamienicy została poparta przez liderów organizacji, część osób odpowiedzialnych za ochronę zabytków, historyków. Działania Podwórkowego Domu Kultury pokazują, że w bardzo krótkim czasie możliwe jest osiągnięcie realnych efektów. Recepta na sukces: doświadczony lider, odwaga, współpraca i otwartość na ludzi. A także – w tym przypadku to czynnik kluczowy – jasno określony cel.

Karolina Poczykowska

Opisana historia jest częścią publikacji „Aktywne Społeczności. Zmiana Społeczna. Katalog Praktyk, tom III” wydanej przez Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL. To zestaw ponad 30 inspirujących mini-reportaży o tym jak lokalne społeczności potrafią brać sprawy w swoje ręce.

Jak mieszkańcy białostockiego bloku zrobili wystawę fotografii i filmów w suszarni na 11. piętrze? Co wynikło z przygotowania przez mieszkańców Pogorzyc wirtualnej księgi swojej wsi? Jakie korzyści przynosi lokalne partnerstwo działające na Starym Przedmieściu w Gdańsku? Te i wiele innych historii znajdziemy w najnowszym Katalogu praktyk Aktywnych społeczności. Opowieści są różne, ale każda z nich pokazuje ludzi, którzy podejmują inicjatywy zmieniające ich samych i otoczenie, w którym żyją. Historie wzbogacone są komentarzami animatorów regionalnych CAL, które wnoszą do nich refleksję na temat tego jak powstaje i jak funkcjonuje aktywna społeczność.

Książka jest wynikiem pracy kilkunastu animatorów społecznych CAL z całej Polski. Co roku przyglądają się oni wybranym społecznościom lokalnym i inicjatywom przez nie podejmowanym. Starają się je poznać, zrozumieć i opisać.

Do pobrania: Aktywne Społeczności. Zmiana Społeczna. Katalog Praktyk, tom III

Publikacja została wydana w ramach projektu “Tworzenie i Rozwijanie standardów usług pomocy i integracji społecznej”. Projekt jest współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.